Szczerze mówiąc, zaczynałam tak dawno, że już nie do końca pamiętam, skąd u mnie wziął się pomysł z tym całym hand letteringiem… Skusiły mnie zapewne piękne zdjęcia handletteringowych plakatów na Pintereście i pomyślałam „też tak chcę”. Już wtedy prowadziłam bullet journal, a wiele „żurnalistek” korzystało właśnie z brushpenów do tworzenia m.in. nagłówków.
Jakoś w roku 2016 kupiłam swoje pierwsze brushpeny (ogromne i na pewno nie dla osób początkujących). Nie był to przemyślany zakup i gdy wzięłam je pierwszy raz do ręki, próbując coś napisać, pomyślałam, że to będzie bardzo trudne. Dopiero potem (co jest dla mnie dość typowe) zaczęłam szukać w Internecie informacji na temat technik pisania brushpenami, jak zacząć, jaki sprzęt zgromadzić. Na urodziny dostałam duży zestaw brushpenów Pitt Artist Pen, które były polecane jako brushpeny dla początkujących. No i… jednak nie. Zniszczyłam je okropnie, zanim nauczyłam się pisać w miarę znośnie. Winowajcą był także papier. Zanim doczytałam, jaka powinna być jego gramatura i struktura, moje brushpeny były już w opłakanym stanie.
W miarę jak we wszystkich sklepach z tanimi artykułami piśmienniczymi zaczęły pojawiać się równie tanie brushpeny, od razu je kupowałam. Nabyłam także kilka sztuk z Chin. Efektu można się domyślić – rozczarowanie i frustracja.
Nigdy nie będę tak dobra jak inni
powtarzałam sobie.
Kolejnym krokiem było kupienie książki z „liternictwem” w nazwie. Jakoś tak mam, że nowych umiejętności lubię się uczyć z książek. Wszystko niby spoko, ale… to była książka do „liternictwa” (czym jest liternictwo? – sprawdź tutaj), a szablony do ćwiczeń przygotowane były pod stalówkę na obsadce… W całej książce o pisaniu brushpenem były zaledwie dwie strony, a liternictwo jako takie w tamtym momencie mojej przygody było kompletnie poza moim zasięgiem. Piękne ilustracje starannie przygotowanych ręcznie lub cyfrowo plakatów na pewno nie zachęcały początkującego operatora brushpena…
Kolejne rozczarowanie i frustracja.
Zdanie, które najbardziej pamiętam z tej książki i które mocno wbiło mi się do głowy brzmiało:
Baw się literami.
Wtedy wydawało mi się to abstrakcyjne – jak mogę się nimi bawić, jak samo odpowiednie trzymanie brushpena i zrobienie idealnie cienkiej linii w górę to jakiś kosmos.
cdn.